Po owocnym Tour de Silesia głód gór został spotęgowany, dlatego korzystając z kilku wolnych dni udałem się w swoje ukochane Jesioniki. Zapuściłem się w gęstwiny lasów, zbaczając z popularnych i utartych szlaków, odwiedzając, o których być może słyszałeś, ale nigdy nie miałeś odwagi tam dotrzeć.

Idąc za popularnością kilku wcześniejszych wpisów, które sądząc po wielu Waszych śladach wrzuconych na Stravę chyba Wam się spodobały, dzisiaj opiszę kolejne mało znane i  raczej nieuczęszczane podjazdy, które będąc w Jesionikach warto odwiedzić. Jest to bezpośrednia kontynuacja wpisów 11 podjazdów w Jesionikach których jeszcze nie znasz a także 7 miejsc w Jesionikach, których nie możesz ominąć oraz poniekąd Z Wrocławia na Pradziada i z powrotem.

1. Pradziad z Karlovic przez Andelską Horę

(27,7 km, avg 4%, max 13%)

Uczestnicy Tour de Silesia zostali negatywnie nastawieni do podjazdu na najwyższy szczyt Jesioników, który był określany jako ciężki i bardzo trudny. W rzeczywistości 9 kilometrów prowadzących z Hvezdy pod wieżę telewizyjną nie licząc kilku miejsc powyżej 10% jest bardzo przyjemny i równy. Nie sprawia większych problemów nawet osobom, które nie mają specjalnego doświadczenia w górach, jest prosty do zdobycia, nawet na „składaku” (a jeśli nie wierzycie, to Wam przy najbliższej okazji to udowodnię).

Finalne kilometry można sobie jednak znacząco utrudnić. Wiele osób wybiera opcję z Vbrna pod Pradziadem (albo de facto również z Karlovic), która przez kilka pierwszych kilometrów pozwala nam na rozgrzanie nóg na 2-3% nachyleniu, które wzrasta dopiero na brukowanej nawierzchni w Karlovej Studance. Ale można też zacząć od razu od mocnego uderzenia. No może nie aż tak mocnego, bo droga z Karlovic do Andelskiej Hory charakteryzuje się gradientem 5-6%, który jeszcze nie boli, ale daje w kość bardziej, niż jazda przez Ludvikov.

Sztywno zrobi się po krótkim zjeździe i odbiciu w prawo na Sucha Rudna w Andelskiej Horze. Ujrzymy pierwsze 12%, które powtórzy się jeszcze kilkukrotnie po wjeździe do lasu. Po minięciu skrzyżowania z drogą 450 prowadzącą z Bruntala nachylenie łagodnieje pozwalając na chwilę odpoczynku przed finalnymi kilometrami, które są chyba wszystkim znane.

2. Rejviz od Pisecnej

(7,6 km, avg 5%, max 19%)

O tym podjeździe wspominałem już w kilku wpisach, ale bez wchodzenia w szczegóły. Jest to kilka kilometrów, które po wersji z Ondrejovic można uznać drugą najsztywniejszą opcją podjazdu do osady Rejviz. Rozpoczynamy go w miejscowości Pisecna odbijając z głównej drogi na moście zgodnie z drogowskazami na Studeny Zejf i Chebzi. To dwa przysiółki to punkty orientacyjne, bo drogowskaz na Rejviz pojawia się dopiero później. W zasadzie od razu rozpoczynamy łagodną wspinaczkę mijając kolejne urokliwe domy i górującą nad nimi kaplicę. Procenty wahają się w zakresie 6-12% i wzrosną nieznacznie dopiero po wjeździe do lasu. Gdy miniemy wszystkie zabudowania, a po lewej stronie towarzyszyć nam będzie jedynie strumyk Chebzi przygotujmy się na kilka sztywniejszych chwil.

Tak naprawdę największą trudnością z jaką trzeba się tak naprawdę zmierzyć na tym podjeździe to nieoczyszczona nawierzchnia, będąca mieszanką doskonale znanego w Czechach łupka wykorzystywanego zimą, oraz działalności leśników, którzy nie mają zwyczaju sprzątać po sobie i fragmentami może wydawać się, że jedziecie po gruntowej ścieżce. Polecam wybrać tą trasę również ze względów na walory krajobrazowe, które gdy las staje się rzadszy pozwalają poczuć motyle w brzuchu i co najmniej zwiększyć dwukrotnie dawkę endorfin.

3. Lesni Bar w Lipova Lazne

(1,2 km, avg 12%, max 28%)

Kiedyś przy jakiejś tam okazji odwiedziłem bar samoobsługowy w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego na krajowej „Jedynce”. Jego charakterystyczną cechą był fakt, że nikt nie dawał wydzielonej porcji, a te można było sobie dowolnie dobierać. Wówczas wywoływało to spore „wow”, dzisiaj takie atrakcje mamy w niemal każdym centrum handlowym i nie są niczym nadzwyczajnym i zaskakującym.

Czy byłeś jednak kiedykolwiek w barze, gdzie piwo wyciągasz z zimnego strumyka, samodzielnie pieczesz kiełbaskę na ognisku, a finalną zapłatę nie wręczasz Pani za ladą, lecz wrzucasz do skarbonki powieszonej na drzewie? W Polsce takie miejsca nie istnieją, co zresztą nie jest niczym nadzwyczajnym. Sam miałbym obawy o rentowność takiego przedsięwzięcia (tak, to jest złośliwość). Co innego w Czechach. W miejscowości Lipova Lazne, tuż za Jesenikiem, w środku lasu funkcjonuje właśnie taki „obiekt” i ma się całkiem nieźle.

Brak obsługi to nie ściema, każdy z turystów sam sobie jest Panem w tym miejscu, a dowód wdzięczności za możliwość posilenia się wrzucasz do wspomnianej skarbonki. Oczywiście przy każdym produkcie są ceny, które jednak nie zwalają z nóg i są do przyjęcia.

Aby jednak dotrzeć do tego miejsca, wcześniej trzeba się trochę powspinać do góry. Z centrum miejscowości jadąc z Jesenika do Ramzovej musimy odbić w prawo w kierunku Horni Lipova i stacji kolejowej (Nadrazi). Początkowo jest dość przyjemnie i łagodnie, aż dojeżdżamy do parkingu, który oznajmia, że dalej można poruszać się już tylko pieszo lub rowerami. Przed nami finalny kilometr, który dla niejednego będzie cierpieniem. Po dość płaskim początku wyrasta przed nami pierwsza, niemal 20% ścianka, ale to dopiero początek. Ostatni kilometr jest trochę pofałdowany i ostrzejsze fragmenty mieszają się z miejscami łagodniejszymi, co jest o tyle dobre, że można chwilkę odpocząć.

Najciekawiej jest przy dojeździe do samego baru. Moja Sigma wskazywała 28% i wydaje się to wartością adekwatną. Nogi dostają w kość bardzo mocno, ale wielu z Was będzie pewnie myślało już o zimnym piwku, co może Was tylko zmotywować do pokonania tego fragmentu w siodle. Jeżeli podjedziecie i nie będziecie mieli dość, to kilkaset metrów wyżej jest „druga część” baru, do którego prowadzi wcale nie lżejszy podjazd. Oprócz nachylenia sporym utrudnieniem są turyści, często uporczywi, do których ciężko docierają komunikaty „Pozor kolo” czy „Uwaga rower”, a także nawierzchnia, przy której ta na Przełęcz Karkonoską jest niemalże idealnie równym asfaltem.

4. Pod Keprnik

(3,7 km, avg 5%, max 18%)

To moje najnowsze odkrycie. Sprawdzenie tej drogi miałem w głowie już jakiś czas, ale do tej pory brakowało przede wszystkim chęci. Tak naprawdę do Keprnika jeszcze daleka droga, a asfalt zaprowadzi nas jedynie pod szczyt góry Toćnik.

Podjazd rozpoczynamy na 20. zakręcie przełęczy Cervonohorske Sedlo. Czesi pozazdrościli Włochom czy Francuzom i na swojej najpopularniejszej bodajże przełęczy w kraju oznaczyli każdy z zakrętów. Łącznie jest ich 23, z czego 14 po stronie prowadzącej do Koutów. Wspomniany 20 zakręt, jest trzecim jadąc od Jesenika. Często w tym miejscu widywana była policja polująca na szalejących motocyklistów, ale od ubiegłego roku, gdy oddano do użytku drugą część przełęczy motofanów uwielbiających zakręty ścigają za pomocą swoich dwóch kółek.

Od początku otrzymujemy 14-15% nachylenia, które maleje po minięciu zakrętu i wjeździe do bardzo gęstego lasu. Tu spodziewajcie się bliskiego spotkania z rdzennymi mieszkańcami, w tym muflonami, które jednak niechętnie pozują do zdjęć i się szybko płoszą. Przecinając stok narciarski Filipovice nachylenie łagodnieje, ale nie oznacza wcale końca wspinaczki. Czeka nas jeszcze jedna ścianka ponad 15%, którą warto podjechać do końca i móc podziwiać wspaniałe widoki. Byle nie za długo, bo możecie przeoczyć powstającą burzę, jak z tej chmury na zdjęciu poniżej, która ścigała mnie od Cervonohorske Sedlo do samego Prudnika, przynosząc nawałnicę, o której napomniał nawet TVN, twierdząc że przyniosła tyle deszczu, co normalnie przez cały czerwiec. …Tylko kto ufa TeVałeNom 😀 ?

5. Kijów – Kamienna Góra (Nadziejów)

(2,0 km, avg 2%, max 5%)

Nie jest to podjazd ciężki i po polskiej stronie znajdziecie kilka bardziej wymagających hopek. Opisuję go jednak z dwóch względów. Po pierwsze osobom, które chciałyby rozpoczynać swoją przygodę z Jesionikami w Nysie polecam nową „autostradę” prowadzącą przez Białą Nyską, Kijów do Sławniowic. Ów podjazd umiejscowiony jest w przeciwnym kierunku, ale po podjechaniu gdy się obejrzycie za siebie Waszym oczom ukaże się wspaniała panorama Sudetów Wschodnich. Widok, który warto przeżyć.

XIAOYI

6. Z Lázní na Pomezí

(3,4 km, avg 0,0%, max 6%)

To tak naprawdę nie jest podjazd, choć różnica poziomów pomiędzy dwoma punktami wynosi całe 26 metrów. Powiedziałbym wręcz, że to idealny skrót dla osób, które mają już dość wspinaczki i chcieliby jak najszybciej zjeżdżać. Niemal czterokilometrowa trasa prowadzi z jesenickich łaźni do kopalni wapnia, czy trochę dalej do jaskini Na Pomezi, które są największym czeskim systemem jaskiń, które powstały w wyniku rozpuszczania się marmuru. Dalej w dół możecie się udać do Vapennej i Javornika, skąd możecie choćby podjechać jeszcze Przełęcz Lądecką.

Udostępnij

O autorze

Jeździmy na rowerach i poznajemy piękne miejsca. Tutaj je opisujemy i zachęcamy do wypraw małych i dużych.