Mamy jesień. Bezapelacyjnie. Nikt nie podważy tego faktu. Czerwono-złote kolory ubarwiły codzienny krajobraz, gdzieniegdzie kwitnie już zimowy rzepak. I wieje. Niemiłosiernie. Tak, że chce zrzucić z siodełka. Piździernik. Cóż więc można robić, by jazda na rowerze w dalszym ciągu była przyjemnością? To proste. No, przecież! Uciec do lasu! Na Singletrack Glacensis. Ha!
Singletrack Glacensis to ciągle rozbudowywana sieć ścieżek rowerowych, o której i tutaj już niejednokrotnie wspominałem. Ponad 200 kilometrów oznakowanych i utrzymywanych na bieżąco tras czeka na miłośników rowerów. Niemalże każdego typu. Bo choć hasło „singletrack” przywodzi na myśl tylko kolarstwo górskie, to z powodzeniem w Kotlinie Kłodzkiej ścieżki objedziesz na rowerze trekingowym i coraz popularniejszych gravelach. Najlepszym dowodem na to, że się da zrobić to na tego typu rowerze jestem ja, nie mając problemu np. z pętlą Everest w Kudowie-Zdrój w konfiguracji bikepackingowej. Słyszę w myślach, pisząc te słowa, krytykę i oburzenie. Ale jak to? Gravel, bikepacking? A tak to! Wszystko jest dla ludzi. Wszystkich, bez względu na stan posiadania. Singletrack Glacensis też.
Tym razem w Kotlinę Kłodzką zabrałem ze sobą Zenka! Jeśli śledzisz uważnie moje sociale (w szczególności Instagram), to wiesz, że jest to rower, który powstał z niczego. W niedługim czasie powstanie wpis o nim, a tymczasem zabieram Was na ciekawą rundę z Bystrzycy Kłodzkiej do Międzylesia.
Nie podchodzę do Singletrack Glacensis tak, by robić je w całości, pętla po pętli. Raczej tworzę ślad, który w znacznej mierze podążać ścieżkami, ale niekoniecznie je muszę zaliczać w całości. I tym razem było podobnie. Po kilku kilometrach dojazdu z Bystrzycy Kłodzkiej znalazłem się na pętli Międzygórze. W moim subiektywnym odczuciu jest jedną z najlepszych w całej dostępnej sieci. Podążyłem w kierunku Stronia Śląskiego płynnie zmieniając pętle o takiej samej nazwie jak miejscowość właśnie. To nieco trudniejszy singiel, który wymaga sporo uwagi i większego skupienia. Przemierzając przez centrum Stronia Śląskiego wciąż jesteśmy na pętli.
Ja kieruję się na Starą Morawę i pętlę Rudka, która prowadzi mnie do Czarnej Góry. Stamtąd wskakuję ponownie na pętlę Międzygórze, docierając pod Śnieżnik. Przygodę z singlami kończę tego dnia na pętli Ostoja i choć na zjeździe do Międzylesia mógłbym jeszcze wjechać na Trojak, to tym razem odpuszczam – bo priorytetem było dla mnie zdążyć na pociąg.
Singletrack Glacensis są świetnym sposobem spędzania czasu dla każdego. Bez ściemy! A jak widzicie, można zrobić z nich przyjemną rundkę. W większości przejeżdżamy z jednej pętli na drugą, lub musimy co najwyżej pokonać kilkaset metrów łącznika. I tak przyjemnie spędzać dzień, dwa, trzy, albo i więcej. Co ważne, to wciąż nie jest skończony projekt. W planach są jeszcze łączniki tras z Międzylesia do Bystrzycy Kłodzkiej, czy kilka pętli w okolicach Dusznik-Zdrój. Jeśli jeszcze nie odwiedziłeś Glacensis – to jak najszybciej nadrób zaległości!
Jeśli chcesz nieco więcej dowiedzieć się o pętlach sieci Singletrack Glacensis, odsyłam Ciebie do bloga Mana w podróży. Mój młodszy brat każdą z pętli dość szczegółowo opisał.