Gravel bike, rower szutrowy, rower gravel to słowa które w ciągu ostatniego roku stanowiły najpopularniejsze około-rowerowe hasła wyszukiwane w polskim internecie. Co to takiego jest i dlaczego zupełnie niesłusznie jest porównywany z rowerem szosowym? O tym postaram się napisać poniżej.
Tytułowe pytanie zadawałem sobie mniej więcej dwa lata temu po raz pierwszy zagłębiając się w gravelową otchłań. Stwierdziłem wówczas, że ten rower „do wszystkiego”, tak naprawdę – zgodnie ze znanym powiedzeniem musi być „do niczego”. Człowiek jest jednak jak wino – dojrzewa do pewnych tematów z czasem. Tak i było w moim przypadku. Zwiększające się potrzeby wynikające z ograniczeń jakie niesie za sobą wykorzystywanie roweru szosowego, sprawiły że coraz chętniej i odważniej spoglądałem w kierunku najdynamiczniej rozwijającego się segmentu branży rowerowej.
To czym jest gravel? Zgodnie z angielskim nazewnictwem jest on przeznaczony na szutry. Ale tyle powiedzieć, to nic nie powiedzieć. Szutrowce zostały opracowane w środkowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Dużą popularnością cieszą się tam wyścigi na wszelkiego rodzaju żwirze. Aby sprostać oczekiwaniom uczestników amerykańscy producenci stworzyli segment rowerów względnie szybkich, ale przy tym wygodnych i zapewniających większą stabilność w trudnym terenie.
Dzięki temu, mniej lub bardziej świadomie powstały rowery, które są obecnie chyba najbardziej pożądanymi w wielu zakątkach naszego globu. Gravel daje poczucie pełnej wolności o którą na szosie w wielu przypadkach jest ciężko. Gravel pozwala na zdecydowanie więcej, dzięki niemu można czerpać większą radość z codziennego rowerowania. Ale tak po prawdzie – definicji jest pewnie tyle ilu użytkowników tego typu rowerów. Po prostu wybierając gravela sami określamy w jaki sposób chcemy go wykorzystać.
Spoglądając na niego z boku nie sposób dostrzec podobieństwa do rowerów szosowych, czy bardziej przełajowych. Ale ile tak naprawdę ma z nimi wspólnego? Owszem, wybierając gravela poczujemy wiatr we włosach jadąc asfaltową drogą i zmęczymy się na wyścigu CX. Ale czy nimi jest? Nie. Gravel nie pozwoli na tak łatwe rozpędzanie się powyżej 40 km/h, jak to ma miejsce w tradycyjnym rowerze szosowym i nie będzie też tak zwinny jak rasowy przełajowiec. Czym jest w takim razie?
Rowerem, który wjedzie w każdą oznaczoną na mapie drogę, nie zważając na nawierzchnię. To chyba najprecyzyjniejsze określenie. Rowery szutrowe są wszechstronne i niewiarygodnie przyjemne w jeździe. Dzięki niemu każda podróż zmienia się w przygodę bez ograniczeń.
Uważnie śledzący moje media społecznościowe z pewnością zauważyli, że do mojej rowerowej stajni dołączył nowy ogier – aluminiowy Ridley X-Trail w wersji z kołami 27,5″. Dlaczego właśnie on? Poszukując roweru z myślą o realizacji mojego projektu, skupiłem się przede wszystkim na braku ograniczeń, prostocie obsługi i sporych możliwościach modyfikacji. Rysiek to wszystko posiada. Fabrycznie ma założone opony 50mm, ale z łatwością zmieści jeszcze większe – nawet do 2,5″.
To powoduje, że żaden teren nie będzie dla niego przeszkodą, chociaż już teraz korzystanie z większości ścieżek jest możliwe. Napęd Sram Apex1, choć nie bez wad, również pozwala na zdecydowanie więcej szaleństw niż typowo szosowe odpowiedniki. Mocna sprężyna trzyma łańcuch sztywno, nawet w najbardziej nierównym terenie. Kolejną dużą zaletą takiego roweru jest względnie niski koszt jego utrzymania. To stosunkowo prosta maszyna bez wykorzystania najlżejszych komponentów i technologicznych rozwiązań takich jak hydraulika, ceramika, czy karbon.