Podróżowanie pociągami z roku na rok staje się coraz popularniejsze. Również my, rowerzyści chętnie korzystamy z pojazdów szynowych, by dotrzeć do ciekawych miejsc. Czy podróżowanie pociągiem z rowerem jest łatwe, czy zawsze znajdziemy miejsce i co zrobić, gdy konduktor nie chce nas wpuścić? Jak polska kolej wygląda na tle Europy? Na te i kilka innych kwestii postaram się odpowiedzieć poniżej.

Ilość nowoczesnych, lub zmodernizowanych składów na polskich torach z roku na rok się zwiększa. Zwiększa się również oferta przewozowa większości z przewoźników, dzięki czemu jesteśmy w stanie dotrzeć do wielu destynacji. Coraz częściej w podróży towarzyszy nam rower, który ma nam służyć głębszej eksploracji wybranych terenów. Ponadto nie mamy ograniczenia miejsca i możemy zacząć w jednym miejscu, a skończyć swoją wycieczkę w zupełnie innym. Ale czy podróżowanie pociągami ze swoim jednośladem jest proste i łatwe?

Odpowiedź na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony tak, ponieważ – w mojej opinii – jesteśmy w stanie dotrzeć w naprawdę wiele miejsc z pomocą pociągów, nie mając potrzeby wykorzystywać swojego samochodu. Z drugiej jednak, musimy zrobić wcześniej dogłębny research, a ponadto mieć sporo cierpliwości i dość dobre rozeznanie o poszczególnych przewoźnikach i ich podejściu do cyklistów.

Dobry plan to podstawa

Swoją podróż kolejową najlepiej rozpocząć od odwiedzenia stacji skąd zamierzamy wyruszyć w podróż i sprawdzenia rozkładu jazdy. Oczywiście możemy to również uczynić za pomocą dedykowanej aplikacji w smarftonie, lub przeglądarki internetowej. Do najczęściej wykorzystywanych i polecanych należą rozklad-pkp.pl oraz portalpasazera.pl. Pierwsza została stworzona przez PKP Informatyka i jest podstawowym narzędziem kasjerów przy sprzedaży biletów. Druga strona jest dziełem PKP PLK – czyli zarządcy infrastruktury kolejowej, odpowiedzialnego za rozkład jazdy.

Co ciekawe, korzystając z obu wyszukiwarek jednocześnie możecie na danym odcinku dostać propozycję zupełnie różnych połączeń. Sam osobiście używam ich obu. Spoglądając na rozkład jazdy należy zwracać uwagę na piktogramy informujące, czy jazda z rowerem w danym składzie jest możliwa. W aplikacjach mobilnych i na stronach internetowych wystarczy zaznaczyć odpowiednie pole „przewóz roweru”. Jeśli przy danej relacji znajdziemy piktogram roweru – jest dobrze.

To oznacza, że w danym pociągu są specjalnie wydzielone miejsca dla rowerów. Jeśli rower jest w kółeczku, oznacza to, że przewóz roweru jest możliwy ale tylko na początku, lub końcu składu pociągu. Taki obrazek znajdziecie najczęściej w większości pociągów TLK, oraz starych EZT-ach typu EN-57 i EN-71 (popularnych „kibelkach”).

Gdy powyższych piktogramów przy danej relacji nie znajdziecie, oznacza to że nie macie możliwości wejścia z rowerem do pociągu (czasami może się zdarzyć przekreślony rower, co oznacza bezwzględny zakaz wejścia, jest wykorzystywany głównie w relacjach międzynarodowych i szybkich ekspresach). …Ale czy na pewno? Gdy spakujecie rower do torby, ten przestanie być jednośladem, a zacznie bagażem podręcznym, za który w dodatku nie musicie płacić. Jednak taka torba to dość spory wydatek i dodatkowe kilogramy (choć są takie, chowane do tylnej kieszeni koszulki, np. TransBag).

Sam wykorzystuję od jakiegoś czasu produkt dostępny w popularnym markecie sportowym, który jest rozsądnym kompromisem ceny do jakości. Udało mi się nawet bez szwanku w tej torbie przetransferować rower samolotem. Można też kombinować inaczej. Znajomy opowiadał jak kiedyś, po przejechaniu nadodrzańskiej szlaku ze Zgorzelca do Świnoujścia, spieszył się by zdążyć na ostatni pociąg który mógłby tego dnia dowieźć go do Wrocławia.

Dotarł na stację kilka minut przed odjazdem, jednak kierownik pociągu powiedział kategorycznie, że z rowerem nie wejdzie. Dedykowanej torby nie miał, ale posiadał za to folię stretch. Owinął nią rower i nadał jako „przesyłkę konduktorską” za 30 zł. Taki bagaż kierownik przyjął.

Miejsca dla rowerów

Gdy już staniecie się szczęśliwymi posiadaczami biletu na rower, musicie wiedzieć że pociąg pociągowi nierówny. W składach InterCity przeważnie jeden lub dwa wagony bezprzedziałowe mają specjalną strefę z wieszakami, a Wy zza szyby macie możliwość ciągłego nadzoru swojego jednośladu, bez konieczności dodatkowego zapinania go. Nie jest to jednak regułą. W większości pociągów TLK i niektórych IC przedziału rowerowego nie doświadczycie i będziecie musieli go przechowywać na początku lub końcu składu.

A przy okazji przy nim czuwać, bo w tym miejscu najczęściej jest usytuowane WC, a na każdej stacji tymi drzwiami przerzucane są największe bagaże. Czasami pociągi TLK (szczególnie latem) mają swoje odrębne wagony rowerowe, ale nie pozwalające mieć swoich dwóch kółek na widoku, choć i tu zdarzają się wyjątki. W zespolonych EZT (czyli bez klasycznych wagonów) wykorzystywanych przede wszystkim w kolejach regionalnych, miejsca usytuowania rowerów często są współdzielone z miejscami na wózki rowerowe i inwalidzkie. Te mają przed rowerzystami pierwszeństwo i nawet posiadając bilet na rower nie mamy gwarancji, że swój jednoślad ustawimy w dedykowanym mu miejscu.

W szczególności na trasach z dużą frekwencją. Ponadto istnieje ryzyko, że zostaniemy wyproszeni z pociągu. Wprawdzie nigdy mi się to nie zdarzyło, ale znam takie przypadki. Dlatego warto zakończyć wycieczkę wcześniej i nie wybierać ostatniego połączenia powrotnego. Warto się też zorientować, czy wybrany kurs cieszy się dużym powodzeniem i czy ryzykujemy pozostanie z rowerem na peronie. Choć to niewielkie pocieszenie – w przypadku gdy się nie zmieścimy możemy liczyć na 100-procentowy zwrot należności za bilet.

Ceny biletów

A jeśli już przy należnościach jesteśmy, sprawdźmy ile kosztują bilety u poszczególnych przewoźników. Przewóz jednośladu w InterCity to koszt 9,10 zł bez względu na długość trasy i relację. Przewozy Regionalne „Polregio” pobierają za rower 7,00 zł, podobnie Koleje Dolnośląskie (od 15.12, do tej pory było 2,00 zł). Koleje Śląskie oczekują 5,00 zł, Koleje Małopolskie uzależniają należność od długości trasy, zaś w Kolejach Mazowieckich i Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej jednoślady można przewieźć za darmo.

Należy też pamiętać, że w pociągach regionalnych nie ma możliwości, aby z wyprzedzeniem zamówić bilet i zagwarantować możliwość przejazdu z rowerem. Chociaż zdarzają się relacje, gdy system wykryje duże obciążenie jednośladami i nie pozwoli na sprzedaż biletu dla rowerów – tak się działo swego czasu m.in. przed maratonem Północ – Południe, gdy nie wszyscy mogli dojechać na Hel pociągiem. Dlatego warto zawczasu zadbać o bilet dla siebie i dla jednośladu.

Pociągiem za granicą

Trzeba jasno powiedzieć, że Polska w porównaniu do innych państw Europy Zachodniej ma dość przyjazną politykę względem rowerzystów. Ze swoich doświadczeń, mogę przyznać że jedynie szwajcarzy na tym polu znacząco się wyróżniają. Przedziały rowerowe są dostępne w każdym pociągu, nawet w regionalnych składach SBB-CFF jest wystarczająco sporo miejsca dla każdego. Jedynym minusem są ceny – dzienny daily pass to koszt 14 CHF, choć gdy podróżujemy w krótszej relacji bardziej opłacalne może się okazać zakupienie biletu tylko dla danego odcinka.

Opłaty za przejechanie danego odcinka są cechą charakterystyczną dla zachodnich przewoźników. Podobnie jak rezerwacja miejsca rowerowego (wieszaki są numerowane, podobnie jak miejsca siedzące). Na przykład koszt rezerwacji i przewozu roweru pociągiem RailJet ze stacji Ceska Trebova do Innsbrucka (z przesiadką w Wiedniu) kosztował w ubiegłym roku około 20 euro.

Jednak nie każdy skład takie wieszaki posiada – tyczy się to szczególnie szybkich pociągów, typu TGV, ICE, AVE. W takich składach można przewieźć jednoślad jedynie zapakowany w torbach, najczęściej w wagonie I klasy, w specjalnym miejscu dla ponad gabarytowego bagażu. Z nadzieją można patrzeć w przyszłość, bowiem Komisja Europejska w jednej ze swoich dyrektyw wymusza na przewoźnikach miejsca rowerowe w nowych składach.

Udostępnij

O autorze

Jeździmy na rowerach i poznajemy piękne miejsca. Tutaj je opisujemy i zachęcamy do wypraw małych i dużych.